niedziela, 12 października 2014

Rozdział I ~ Nawet Szatan ma prawo się nudzić ~

Nagle podłoga pode mną przestała istnieć. Chyba faktycznie stałam się jedynie znakiem… Podłoga zniknęła a ja spadałam w czarny tunel ognia…
A spadając nie krzyczałam wcale. Uśmiechnęłam się jedynie szeroko i jak ptak oddaje się lotu, tak ja oddałam się temu długiemu emocjonalnemu spadaniu…I dobrze wiedziałam gdzie spadam.
- Udało się - powiedziałam na głos i wybuchnęłam radosnym śmiechem. Zamykając oczy oddałam się nieskończonej ciemności.


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


- Te! Szatan! Cho no tu! - krzyczałam otoczona przez ciemność.
Już nie spadałam. Nie liczyłam czasu ale byłam pewna że leciałam wiele godzin. Moja pewność siebie osiągnęła szczyt. Skoro sama wlazłam do odmętów piekieł, to bez problemu wyrwę stąd Natta. Nie ważne ile to potrwa.
- Słyszysz ?! Do ciebie mówię! - krzyknęłam ponownie, zadowolona z siebie.
- KTO ŚMIE ZAKŁÓCAĆ MÓJ SPOKÓJ ?! - usłyszałam przerażający głos, a w około rozbłysło światło.
Wciąż jednak nie widziałam mojego rozmówcy.
 - POKAŻ SIĘ! Chcę cię zobaczyć! Czekałam na ten moment tyle czasu a ty tera się będziesz w chowanego bawił dziadu jeden! - w moim głosie nie było nawet najmniejszej nuty strachu.
 - Nie jestem wcale taki stary - roześmiał się głos.
Otoczenie znów się rozproszyło aż w końcu stanęłam w środku kręgu ognia. Mrugnęłam kilka razy a przede mną zaczęła rysować się sylwetka młodego mężczyzny. Wyglądał na dwadzieścia, może więcej… przy czym był strasznie wysoki i chudy. Na moje oko mógł mieć nawet 2 metry. Czarne jak smoła włosy miał idealnie zaczesane, jednak kilka delikatnie rozczochranych kosmyków tworzyło artystyczny nieład. Lekki zarost dodawał powagi, a oczy równie czarne mierzyły mnie badawczym spojrzeniem.
Był bardzo przystojny i pociągliwy, ale emanował swego rodzaju chłodem. Patrząc w jego oczy zrobiło mi się zimno, pomimo panujące w około ognia i skwaru.
Przez chwile pierwszy raz odkąd tu byłam poczułam prawdziwy lęk…myślałam że zginę i czułam że nogi zaraz się pode mną zapadną. Trwało to jedynie ułamki sekundy, ale było dość przerażające żeby wiedzieć że jest w nim coś budzącego grozę.
 - Yumi! Już myślałem że nigdy tu nie trafisz! Ile można czekać?! Jak zdrowie? - powiedział rozkładając ręce tak jakby czekał az go uściskam.
 - Co proszę? - zdziwiłam się.
 - Oj nie udawaj głupiej… jakiś czas temu postanowiłaś mnie tu odwiedzić, czy tak? Więc to chyba logiczne że czekałem… co wy ludzie macie w tych głowach? Ja nie wiem… - odpowiedział a jego radosny głos nagle przesiąg znudzeniem.
 - Jakie to miłe że sam władca piekieł na mnie czekał… raczej się nie spodziewałam… Zdrowie raczej w porządku, oprócz tego że oby cię...odwiedzić? Musiałam pociąć sobie całą skórę - powiedziałam z przekąsem starając się nie tracić panowania nad sobą.
 - Oh bardzo mi przykro…
Szatan pstryknął palcami a wszystkie moje rany znikły, pozostawiając jedynie delikatne blizny. Pstryknął po raz drugi a moje nagie poobdzierane ciało okryły czarne szaty.
 - Tak lepiej? - zapytał zadowolony z siebie.
W odpowiedzi kiwnęłam wyniośle głową, a on machnął ręką abym za nim poszła. Ogień rozstąpił się w jednym miejscu i przeszliśmy to ogromnej sali rozświetlonej pochodniami. Na środku stał mały stolik i dwa czarne fotele na przeciwko siebie.
Bez słowa usiadłam na jednym z nich i założyłam nogę na nogę, niecierpliwie stukając palcami o kolano.
Właśnie siedzę na przeciwko Szatana - pomyślałam i wybuchłam głośnym śmiechem.
 - Co cię tak bawi? - zapytał.
 - Wybacz - odpowiedziałam krótko, starając się przywrócić powagę.
W końcu przyszłam tu odzyskać Natta i to na tym muszę się skupić.
 - A więc przejdźmy do konkretów - po tych słowach pstryknął palcami a na stole pojawił się zwój pergaminu i pióro - musimy ustalić umowę, a wiec czego chcesz?
 - Dobrze wiesz o co tu przyszłam! Chcę abyś przywrócił do życia Nathaniella… zabrałeś mi go…
Tym razem to szatan się roześmiał.
 - Nie mogłem uwierzyć że naprawdę zrobiłaś tyle żeby go odzyskać… ludzie są naprawdę głupi. Nie zrobiłaś tego dlatego że go “kochasz”, zrobiłaś to dlatego że nie poradziłabyś sobie bez niego… stałabyś się pustą skorupą, bez życia. Co ja mówię! Już teraz nią jesteś! Czy nie mam racji?
 - Mylisz się! - krzyknęłam oburzona - Kocham Nathaniela.. Czy ktoś taki jak TY może mieć jakiekolwiek pojęcie o miłości?!
Władca piekieł wydawał się być już naprawdę porządnie rozbawiony.
 - Cóż może i masz racje… - zaczął śmiejąc się - ale wierz mi… jeszcze mocno się rozczarujesz - dodał. Tym razem z powagą.
 - Nie dbam o to. Oddaj mi go… zrobię WSZYSTKO!
 - Jesteś od niego uzależniona… zdajesz sobie z tego sprawę? Zresztą nie ważne… to może być nawet zabawne… w każdym razie… Pragniesz jego zmartwychwstania, zgadza się??
 - TAK! - odpowiedziałam zadowolona że w końcu zrozumiał że nie przekona mnie do niczego i że nie mam zamiaru dłużej dyskutować.
 - W takim razie weźmiesz udział w GOZ… Będzie naprawdę ciekawie… już się nie mogę doczekać… Wiesz w tej rozgrywce tym razem weźmie udział naprawdę wiele intrygujących osób… Czy nie myślałaś kiedyś o tym że Szatanowi to się musi naprawdę nudzić, tak siedzieć całe nieskończone życie w piekle? Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to nudne.
 - GOZ? Co to takiego? - zdziwiłam się.
 - Gra o Zmartwychwstanie…


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


Obudził mnie dźwięk budzika i jak zwykle rano nie mogłam wstać.
 - Ale bym jeszcze pospałaaa…  - jęknęłam ziewając i przewracając się na drugi bok.
Leżałam tak nie kontaktując ze światem jeszcze dobre 10 minut, nie mając najmniejszego zamiaru wstawać.
 - Yumi! Wstawaj darmozjadzie! Dziś się zaczyna szkoła! - usłyszałam darcie się jakiejś kobiety i sama nie wiem czemu ale wzięłam to na poważnie i jakimś cudem wstałam.
Na szafie wisiał wyprasowany nowy mundurek szkolny, gotowy aby go ubrać na rozpoczęcie roku.
Bez zastanowienia poszłam do łazienki. Była wolna więc wykonałam wszystkie poranne czynności i związałam moje długie czarne włosy w wysoką kitkę. Następnie ubrałam mój nowy mundurek który składał się z czarnych kolanówek, spódniczki w czerwono-karną kratkę, białej koszuli i szarego swetra.
Już schodziłam na dół aby zjeść śniadanie, które przygotowała mi i moim współlokatorom kobieta u której wynajmowałam mieszkanie. Miałam przed sobą dwa ostatnie stopnie kiedy nagle zdałam sobie sprawę że coś jest nie tak.
 - CO JA KURDE ROBIĘ ?!?!?!?!?!? - wrzasnęłam na cały dom, a starsza pani spojrzała na mnie z wytrzeszczem na oczach, nakładając śniadanie na stół i tłukąc przy tym dwa talerze.
 - TO JEST JAKIŚ CHORE !! JAKA SZKOŁA?!?! CZY KTOŚ MI WYJAŚNI O CO CHODZI?!? GDZIE JEST SZATAN!? OSZUKAŁ MNIE ! i… chyba straciłam pamięć - ostanie zdanie dodałam ciszej i stwierdziłam że to prawda.
Straciłam pamięć. Muszę sobie wszystko przypomnieć… spoko dam rade - myślałam.
 - Wynocha darmozjadzie! Kto ci pozwolił się wydzierać w moim domu?! - skarciła mnie gospodyni - zapłacisz mi za te talerze nie jedząc śniadania. Zaraz się spóźnisz!
Siłą wykopała mnie z domu na ulice.
Nie wiedziałam oczywiście jak dojść do tej “szkoły o której mówiła” więc stałam pod budynkiem jak głupia.
 - Pssssssst…! - usłyszałam nagle za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka którego widziałam siedzącego przy śniadaniu. Czyli to mój współlokator, albo jeden z nich. Miał czarne potargane włosy i wielkie niebieskie oczy. Był bardzo chudy i niski jak na chłopaka w moim wieku, ale i tak wyższy ode mnie.
 - Słuchaj… weź mnie nie dobijaj i powiedz że nie straciłaś pamięci - powiedział mocno zirytowanym głosem - bo wiesz… to mi strasznie utrudni prace.
 - Co? - zdziwiłam się ponownie, nic już nie rozumiejąc.
 - Słuchaj. Nie jest mi wcale do śmiechu, ani nie mam zamiaru ci wszystkiego tłumaczyć. Musisz sobie wszystko przypomnieć jeśli chcesz wygrać w GOZ, a chcesz prawda? To strasznie męczące i pamiętaj że będziesz musiała sobie sama radzić, a ja nie jestem twoją niańką - jego ton był tak oschły, wrogi i dobitny że miałam ochotę się rozpłakać.
Ten chłopak był pierwszą osobą którą tu spotkała i która wie o tym wszystkim. Mówił też coś o jakiejś pracy… muszę od niego wyciągnąć najwięcej jak się da.
 - Proszę… musimy chwile porozmawiać, jesteś jedyną osobą która może mi teraz pomóc… - wyszeptałam starając się nie patrzeć mu w oczy.
 - Chyba nie mam wyboru…


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


 - Dobra. A teraz powiedz jak dużo pamiętasz? - zaczął ostrym tonem.
Usiedliśmy na jednej z ławek w pobliskim parku. Już wiedziałam że chłopak ani trochę mnie nie lubi, wyglądał jakby się zmuszał do tej rozmowy.
 - Naprawdę niewiele… pamiętam jak przedostałam się do piekła i zaczęłam rozmawiać szatanem. Muszę odzyskać Nathaniela, po to tam przybyłam. Wtedy Szatan powiedział mi coś o jakimś GOZ… wiem że zapytałam co to takiego jest, ale nic więcej już nie pamiętam. Mówił też ze musimy spisać umowę.
 - I zapewne spisaliście… eh… ale mi się mięczak trafił. Słuchaj. GOZ to skrót od pewnego rodzaju gry w której bierzesz udział, Gra o Zmartwychwstanie konkretnie. Jeśli chcesz mieć jakiekolwiek szanse na wygraną musisz przypomnieć sobie całą umowę z Szatanem i wszystkie zasady. Ja ci nie pomogę - mówił oschłym stanowczym głosem - Nie jesteś pierwszym graczem GOZ jakiego poznałem i wierz mi że zanik pamięci świadczy tylko i wyłącznie o twojej słabości. Naprawdę, zwykle gracze wszystko pamiętają. Skoro jesteś tak słaba że nie pamiętasz nawet zasad gry, nie masz szans na wygraną. Możesz się od razu poddać. Oszczędzisz sobie cierpienia, a mi pracy.
 - Nie jestem słaba! Nie moja wina że straciłam pamięć i nie rób mi tu wyrzutów, lepiej mi powiedz jak ją odzyskać! I o co ci chodzi z tą twoją pracą?? Bo ja się na pewno nie poddam, nie masz nawet co śnić! Wygram tą całą GOZ i uratuje Nathaniela! - mój głos był w miarę opanowany, ale bardzo poruszyły mnie jego słowa - naprawdę uważasz że nie mam szansy na wygraną? - dodałam z łzami w oczach.
 - Nawet najmniejszej. Tacy jak ty odrazu są spisywani na przegraną.
Zabrzmiało to tak szczerze i dobitnie że mimo woli wybuchnęłam płaczem. Po tak wielu staraniach miałam tak po prostu przegrać? Dlaczego mnie to spotyka..? Miałam ochotę się porządnie wypłakać, nie mogłam wiecznie udawać twardej. Wiedziałam że to głupie zachowanie ale przytuliłam się to zirytowanego chłopaka, chowając głowę w jego torsie.
 - I czego ryczysz?! - krzyknął - Nie lep się do mnie, słyszysz?! Jak ktoś mnie z tobą zobaczy to po mnie… i przez ciebie spóźnimy się na rozpoczęcie roku, a mi BARDZO zależy żeby tam być, czaisz?
Jednak ja płakałam dalej, nic mnie nie obchodził ten idiota.
 - Puszczaj mnie! - rozkazał rozglądając się nerwowo - Pomogę ci, ok? I tak muszę to zrobić, jednak było by łatwiej gdybyś się jednak poddała...
 - Obiecujesz?
 - Tak, tak… ale puszczaj!
Oderwałam się od niego i wytarłam łzy z opuchniętej twarzy. Kiedy obiecał mi pomóc, od razu poczułam się lepiej. teraz ciekawiło mnie kin ON właściwie jest.
 - Zastanawiam się kim ty właściwie jesteś i czemu chcesz mi pomagać? - zapytałam niepewnie.
 - Uwierz mi że nie chce. Możesz mi mówić Emil… Zanim mi przerwiesz…! - krzyknął bo już otwierałam usta aby pytać dalej - Zanim mi przerwiesz wytłumaczę ci podstawowe rzeczy żebyś zrozumiała swoją sytuacje. Miasto w którym się znajdujemy to ogromna plansza do GOZ, chodź na pierwszy rzut oka wydaje się to normalne miasteczko tak naprawdę jest tu bardzo niebezpiecznie i w każdej sekundzie toczy się tu rywalizacja o śmierć i życie. Musisz to zrozumieć. Oprócz ciebie są tu też inni gracze którzy pragną odzyskać ważną dla nich osobę która trafiła do piekieł i nawet ja nie jestem w stanie podać ci ich ilości. Każdy z graczy ma przydzielonego “przewodnika” i tak się złożyło że twoim jestem ja. Zasady tej gry powinnaś znać, ale twoja cholerna pamięć poszła się jebać i nic nie wiesz.
 - Czyli gra już się toczy? A ty jesteś moim przewodnikiem… więc skoro niczego nie pamiętam jestem na ciebie skazana, tak?
 - Dokładnie.
 - Co zrobić aby odzyskać pamięć? Muszę jak najszybciej zacząć działaś jeśli chce odzyskać Nathaniela! - w moim głosie było słychać rozpacz.
 - Cóż… twoja pamięć sama powinna niedługo wrócić. Szok przeniesienia cię do tego miejsca mógł spowodować jej zanik… wbrew tego co wcześniej mówiłem nie jest to takie rzadkie. Chwilowa utrata pamięci w GOZ zdarza się dość często.
 - Czyli mnie okłamałeś?!
 - Zapamiętaj jedno. Przewodnik zawsze musi mówić prawdę. To jedna z zasad tej gry. Więc mówiąc że gracze słabi umysłowo częściej tracą pamięć nie kłamałem, dobrałem to jedynie w odpowiednie słowa - powiedział z złośliwym uśmieszkiem - miałem wielkie nadzieje że się poddasz.
 - Czyli to nic nienormalnego? Wszystko sobie przypomnę i będę mogła uczestniczyć w rozgrywce?
 - Już w niej uczestniczysz. A teraz musimy iść na rozpoczęcie roku. Dobrze by było też żebyś znalazła sobie jakąś prace.
 - Szkoła, praca… brzmi normalnie - stwierdziłam zdziwiona.
 - To konieczne. Wszystko dzieje się tu pod przykrywką normalnego życia - wytłumaczył wstając z ławki - a tak… jeszcze jedno. Jeśli myślisz że się w tobie zakocham to się grubo mylisz. Nie jesteś ani trochę w moim typie a ja mam już tu kogoś na oku. Zrozumiałaś?
 - CO?! Wcale nie myślałam że się we mnie zakochasz i ja w tobie też nie zamierzam. Nie rozumiem o co ci chodzi.
 - Chciałem tylko żeby to było zrozumiałe. Zadaje się z tobą tylko dlatego że muszę. A teraz chodź bo naprawdę się spóźnimy.
Nadal nic nie rozumiałam, jednak miałam wrażenie że naprawdę mogę mu zaufać. Zadowolona że nareszcie coś zaczyna wychodzić i uśmiechem podążyłam za nim. Wiedziałam że mnie nienawidzi, jednak dawało mi to satysfakcje.
Wygram tą głupia grę! - postanowiłam, mimo że znałam tylko jedną zasadę:
“Przewodnik zawsze mówi Prawdę”


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


Szkoła okazała się być niedaleko. Był to niezbyt zadbany, dość spory budynek, przed którym mieścił się wykładany kostką plac i porządnie zapuszczony ogród.
 - A tak właściwie… to co to za szkoła? - zapytałam Emila który wciąż szedł przede mną nie odzywając się.
 - W sumie to sam nie jestem do końca pewny, ale to bez różnicy. Są tu numery klas, ale i tak wszystkie mają te same tematy… bez różnicy do której trafisz. A jesteśmy przydzieleni do II c… zapamiętaj bo nie powtórzę.
Nie rozumiałam w tym wszystkim sensu. Skoro w każdej klasie są te same lekcje i wszystko nie ma znaczenia… to po co mam chodzić do szkoły? Nie chciałam go jednak o to pytać bo tylko by się denerwował.
Weszliśmy do budynku. Na korytarzach o dziwo było całkiem pusto.
 - Kurde mówiłem że przez ciebie się spóźnimy! - wrzasnął wkurzony - Apel rozpoczęcia roku zwykle był tu bardzo krótki… więc wszyscy są już pewnie w klasach na spotkaniu zapoznawczym.
 - W takim razie chodźmy tak, przeprosimy na spóźnienie i...  - nie dał mi dokończyć.
 - Nie! Nie mam zamiaru wpaść spóźniony na spotkanie zapoznawcze klasy z jakąś dziewczyną. Czaisz? - mówił tak jakby sama myśl o tym go przerażała.
 - Dobra dobra… rozumiem że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Możesz wejść pierwszy a ja za 5 minut. Wejdziemy osobno i nikt nie zauważy że spóźniliśmy się razem.
 - Zgoda. W końcu to przez ciebie się spóźniliśmy, ale to ty wejdziesz pierwsza. Im bardziej się spóźnisz tym bardziej jesteś podejrzana, a tego nie chcemy.
Mocno zszokowały mnie jego słowa.
Po pierwsze nie mogłam uwierzyć że już pierwszego dnia w tym dziwnym miejscu nawaliłam spóźniając się na rozpoczęcie roku, cokolwiek by to miało zmienić.
Po drugie… stresowałam się tym że muszę wejść za te drzwi gdzie poznam swoją nową klasę. Poza tym nie rozumiałam właściwie po co ja mam chodzić do szkoły. Już miałam się odwrócić do Emila i protestować, ale pomyślałam że nie ma sensu. Skoro on twierdzi że muszę jak najszybciej się tam znaleźć, a “przewodnik” zawsze ma racje to chyba muszę się z nim zgodzić.
Muszę zacząć stosować zasady tej dziwacznej gry.
Mój pierwszy cel: Odzyskać wspomnienia! Czułam że gdy je odzyskam wszystko stanie się jasne.
 - W takim razie wchodzę - powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź sięgnęłam po klamkę.
 - Pamiętaj żeby zachowywać się jak normalna uczennica. Wśród reszty klasy może być inny gracz - szepnął a ja poczułam że przechodzi mnie dreszcz.
Bądź normalna! - powtórzyłam sobie w duchu i weszłam do klasy.


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

Od Autora:
Rozdział miał być dłuższy. No ale tak wyszło...
Przez to że go skróciłam jest bez sensu i nie wiadomo do końca o co chodzi... a na wyjaśnienia należy czekać do następnego :3
Nauka mnie goni i pisanie trzeba odłożyć na drugi plan...
Oprócz tego miałam dziś najgorszy i najstraszniejszy sen w całym moim życiu i przez to jestem tak zszokowana że nie jestem w stanie nic zrobić dobrze. To był szok psychiczny.

I mam jeszcze pytanie do osób które to czytają:
Po tym rozdziale lub ewentualnie po następnym mam zamiar się zabrać za zakładkę z postaciami i nie wiem czy ich "zdjęcia" powinny być w formie realistycznej czy Anime? (myślę że zrobię i takie i takie... ale jeszcze nie wiem)
Bardzo proszę o opinie co do tego rozdziału bo jakoś nie jestem pewna czy powinnam być z niego zadowolona, ale już nie mam siły go poprawiać -,- obiecują poprawę od następnego ;)
i pozdrawiam ^-^

4 komentarze :

  1. Zrozumiałam wszystko ^_^ i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :-D A co do zdjęć, moim zdaniem w wersji Anime byłyby lepsze ;-) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że było zrozumiale ^-^
      I dziękuję za rade co do zdjęć ;)

      Usuń
  2. *siedzi załamana w kącie* To niemożliwe...
    Laxus: Co niemożliwe?
    Niemożliwe *pociąga nosem*
    Laxus: Ej Malinq co się stało?
    J-ja n-ni-nie byłam p-pier-pierwsza!
    Laxus: *facepalm* Dlatego jesteś przygnębiona? Oj spokojnie to tylko ten jeden jedyny raz.
    No właśnie! A ja zawsze chciałam być u Anastazji pierwsza! *wraca do kąta*
    Laxus: Chyba będę musiał sam to skomentować. Więc rozdział był naprawdę ciekawy i wreszcie zaczęła się Gra o Zmartwychwstanie, a te zasady ten szatan jakieś pierdolnięte dał choć w sumie ona ich jeszcze nie pamięta. I ta zakłada z postaciami powinna być taka z realistycznymi zdjęciami i takimi z anime będzie wtedy taka....hmmm.....Malinq jakie może być tu słowo?
    Fantastyczna, zajebista?
    Laxus: O właśnie i się odezwałaś już ci lepiej?
    Może trochę.
    Okej to my się już żegnamy, czekamy z niecierpliwością na następny i przesyłamy mnóstwo weny! Dobranoc!
    Bye bye.
    Malinq (zdołowana) & Laxus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie załamuj się tym że nie byłaś pierwsza bo ten "anonimek" to moja koleżanka i jak wstawiam to od razu do niej pisze i męczę że ma przeczytać :D

      Wielkie dzięki za komentarz :3
      O co chodzi w tej grze to się okaże w następnym rozdziale, ale mam nadzieję że ten nie był przez to nudny ;-;
      Dzięki za rade co do zakładki ;) już ją tworze :D
      Ogólnie bardzo się ciesz że to czytasz i twoja ocena zawsze dla mnie wiele znaczy ^-^ więc się nie dołuj ! :D

      Jeszcze raz dzięki ^-^ pozdrawiam ;)
      No to teraz mogę iść spać :D Dobranoc :3 !

      Usuń

Hope Land of Grafic