niedziela, 19 października 2014

Rozdział II ~ Jesteś do mnie podobna. Dlatego cię nienawidzę ~

Muszę zacząć stosować zasady tej dziwacznej gry.
Mój pierwszy cel: Odzyskać wspomnienia! Czułam że gdy je odzyskam wszystko stanie się jasne.
- W takim razie wchodzę - powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź sięgnęłam po klamkę.
- Pamiętaj żeby zachowywać się jak normalna uczennica. Wśród reszty klasy może być inny gracz - szepnął a ja poczułam że przechodzi mnie dreszcz.
Bądź normalna! - powtórzyłam sobie w duchu i weszłam do klasy.

✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

- Przepraszam za spóźnienie! - powiedziałam spokojnym tonem.
Oczy wszystkich zwróciły się na mnie. Stałam sztywno nie wiedząc co z sobą zrobić.
- Oj już w pierwszy dzień mi podpadłaś. Nie ładnie się tak spóźniać. Był jakiś powód czy zaspałaś? - zapytał nauczyciel będący w klasie.
To zapewne nasz wychowawca - pomyślałam.
Był młody jak na nauczyciela dałabym mu około 23 lata. Był wysoki, miał ciemne włosy i oczy, które spoglądały na mnie zza okularów karcącym wzrokiem.
- Zaspałam.
- Eh… mam nadzieje że to się nie powtórzy. Siadaj, twoje miejsce jest w trzeciej ławce w ostatnim rzędzie - powiedział oschłym tonem.
Posłusznie usiadłam do ławki w której jedno z dwóch miejsc było już zajęte. Siedział tam chłopak o jasno brązowych włosach, pokładając się na blat ławki.
- Cześć, jestem Yumi - przywitałam się siadając - a ty? - dodałam.
Chłopak podniósł się, ziewnął i spojrzał na mnie wielkimi oczami o kolorze mlecznej czekolady.
- Jestem Jules - odpowiedział szczerząc zęby, miło mi poznać nową koleżankę z ławki.
- Ciekawe imię… -stwierdziłam - mogę na mówić na ciebie Julek?
-  Mów jak chcesz - odpowiedział obojętnie.
Cieszyłam się że siedzi ze mną w miarę normalny gościu, chyba… Zaczęłam też zastanawiać się kim on i reszta klasy właściwie są? Nie wiedziałam ilu jest graczy, ale stwierdziłam że w mojej klasie oprócz mnie nie ma ich raczej więcej niż dwóch. Jeśli założyć że w tej klasie jest trzech graczy i każdy ma swojego przewodnika, razem dało to sześć osób. Kim jest reszta?
Nagle wszystko się rozmazało i poczułam że lecę w dół…
Dobrze znałam to uczucie. Dasz rade, przypomnij sobie - powtarzałam w myślach.

- W takim razie weźmiesz udział w GOZ… Będzie naprawdę ciekawie… już się nie mogę doczekać… Wiesz w tej rozgrywce tym razem weźmie udział naprawdę wiele intrygujących osób… Czy nie myślałaś kiedyś o tym że Szatanowi to się musi naprawdę nudzić, tak siedzieć całe nieskończone życie w piekle? Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to nudne.
- GOZ? Co to takiego? - zdziwiłam się.
- Gra o Zmartwychwstanie…

- Aby odzyskać Nathaniela muszę wygrać w grę? - nieco mnie to zaskoczyło - Co to za gra? - pytałam dalej.
Szatan machnął ręką abym ruszyła za nim. Weszliśmy do okrągłego pokoju a on machnął ręką i w podłodze otworzył się krąg przez który zobaczyłam - miasto.
Zastanawiałam się dlaczego to miejsce jest pod nami, skoro piekło znajduje się podobno najniżej.
- Wiem o czym myślisz, ale to nie jest zwyczajne miejsce. Całe to miasto jest częścią piekła którą szykowałem wiele lat. To miejsce jest ogromna planszą do GOZ. Niedługo staniesz się jednym z pionków na tej planszy więc teraz słuchaj mnie uważnie bo zasady podam ci tylko raz. Jeśli nie zrozumiesz lub zapomnisz to po tobie.
W odpowiedzi kiwnęłam głową i zaczęłam uważnie słuchać.
- Zasady GOZ są teoretycznie bardzo proste, jednak w praktyce może okazać się to bardziej skomplikowane. W mieście które widzisz jest wiele ludzi jednak dzielą się oni na różne grupy…

- Yu! Coś się stało? - zapytał zaniepokojony chłopak.
Właśnie miałam spory przebłysk przeszłości… jednak wiedziałam że to jeszcze nie wszystko… dlaczego zaczęłam sobie przypominać rozmowę z Szatanem w takim momencie?
- Nic mi nie jest… zamyśliłam się… czekaj co?! Yu? Nikt tak nigdy na mnie nie mówił…
- Moim zdaniem brzmi dobrze… - stwierdził.
- Proszę o cisze! - upomniał nas nauczyciel.
Usiałam prosto i zaczęłam słuchać.
- Od dziś jestem waszym wychowawcą, proszę się do mnie zwracać Pan Alexander… teraz każdy z was się przedstawi i krótko o sobie opowie - mówił a ja zaczęłam rozglądać się po klasie.
Naliczyłam tylko piętnastu uczniów.
- Przepraszam za spóźnienie!
Szesnastu.
- Kolejny! Jak można zaspać w pierwszy dzień?! Masz u mnie duży minus. Siadaj.
Spojrzałam na Emila, który właśnie wszedł do klasy. Wydawał się on mocno przejęty uwagą nauczyciela. Miałam poczucie winy, bo to przeze mnie się spóźniliśmy. Teraz będzie dla mnie jeszcze bardziej nie miły. Rzuciłam mu przepraszające spojrzenia, ale on tylko szybko odwrócił wzrok i usiadł w pierwszej ławce przy biurku z jakąś dziewczyną o czerwonych włosach.

✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

Po spotkaniu klasowym pospiesznie wyszłam na korytarz. W sumie nic specjalnego. Poznałam całą klasę, bo każdy po kolej się przedstawiał i o sobie opowiadał. Starałam się wszystko zapamiętywać, na wypadek jakby miało mi się to potem przydać.
Właściwie to rozmawiałam tylko z Julesem… Postanowiłam że od jutra nawiąże z resztą lepsze kontakty. Nie wiedziałam nawet co mogę o sobie opowiedzieć kiedy przyszła moja kolej. W końcu wydukałam że lubię rysować i słuchać głośnej muzyki, ale chyba nikt oprócz mnie nie słuchał reszty. Nikogo nic nie obchodziło. Tylko ja nie wiedząc nawet po co tu jestem starałam się zapamiętać najdrobniejszy szczegół.
- Ej ty!
Odwróciłam się i zobaczyłam Emila.
- Co chcesz? - zapytałam zdziwiona że sam do mnie podszedł mimo że wyraźnie mówił że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
- Widziałaś dokąd poszedł Alek?
- Alek? ...aaa pan Alexander? Chyba w tamta stronę, ale nie jestem pewna… - wskazałam ręką korytarz po lewej - a co chcesz od niego?
- Co cię to obchodzi? Chcę przeprosić za to że się spóźniłem… - odpowiedział zarumieniony - a ty masz nie robić więcej takich numerów. Wracaj do domu! Trafisz prawda? Ja mam sporo swoich spraw na głowie. Mam nadzieje że nie trzeba cię niańczyć…?
- Dam sobie rade.
- No mam nadzieję. No to możesz już spadać. Lepiej z nikim nie gadaj puki sobie nie przypomnisz zasad i umowy bo coś nie potrzebnie wypaplasz.

✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

W swoim pokoju leżałam umyta z wilgotnymi włosami ubrana w luźną niebieską koszulkę i spodenki. Myślałam o tym co przypomniało mi się w klasie i starałam zagłębić się w to wspomnienie bardziej.
W końcu zasnęłam a sny dały mi odpowiedź na wiele pytań...

- Zasady GOZ są teoretycznie bardzo proste, jednak w praktyce może okazać się to bardziej skomplikowane. W mieście które widzisz jest wiele ludzi jednak dzielą się oni na różne grupy:
1. Gracze - czyli tacy jak ty szaleńcy którzy próbują odzyskać ważną dla nich osobę która trafiła do piekieł.
2. Przewodnicy - każdy z graczy ma swojego przewodnika który dobrze zna miasto i pomaga danej osobie w rozgrywce. Przewodnik nigdy nie może kłamać. Jet to wierny i oddany partner gracza.
3. Ludzie który trafili do piekła - maja zmodyfikowaną pamięć i odgrywają role statystów w tej grze. Mimo pozorów są tam bardzo potrzebni, bez nich gra byłaby bez sensu… zaraz do tego dojdę. Możliwe że twój Nathaniel tez gdzieś tak jest…
4. Demony - Wśród zwykłych ludzi i graczy są tez ukryte demony które niczym nie różnią się od statystów, do puki się ich nie namierzy i nie rozpozna. Wtedy dają niezły pokaz… - roześmiał się.
5. Ja, czyli Szatan - Tak! Wśród wszystkich tech osób jestem też ja, mogę być wszędzie i wyglądać jak zechce… jednak przez całą rozgrywkę jestem tą samą osobą.

- I po co to wszystko? Co zrobić żeby wygrać? Mój Nathaniel naprawdę tam gdzieś jest? Jeśli chce wygrać muszę go odnaleźć?
- Nie przerywaj! Nawet jeśli on gdzieś tam jest to i tak nic nie pamięta, więc radził bym nie tracić czasu na szukanie… Głównym celem GOZ jest namierzenie Szatana, czyli mnie. Jeśli mnie odnajdziesz, wygrywasz. Oprócz tego jest tam wiele demonów, zarówno tych słabych jak i władających najsilniejszymi żywiołami. Musisz je odszukać i pokonać, a one udzielą ci wskazówek. Na wskazanie kto jest Szatanem masz 5 prób. Wykorzystuj je mądrze bo po wykorzystaniu wszystkich prób automatycznie przegrywasz. Porażkę odnosisz tez wtedy gdy umrzesz.
- Da się tam zginąć?
- Oczywiście. A jeśli zginiesz w piekle, trafiasz do piekła. Logiczne.
- Trochę tego wszystkiego nie ogarniam. Ale mówiłeś że nie powtórzysz…
- “Nie ogarniasz” bo jesteś głupia - odpowiedział od razu, dobitnym tonem - nie zdziwię się jeśli stracisz pamięć i od razu przegrasz… Nie mam już do ciebie siły… na przyszłość odnoś się do Szatana z szacunkiem. Resztę wyjaśni ci twój przewodnik. Mogę prosić o autografik?
- CO?
- Oj no podpisz to! Nasza umowa. Znasz zasady i od momentu podpisania tego świstu zostajesz graczem, rozumiesz?
Szatan podał mi zwój pergaminu z koślawo zapisana umową którą ledwo mogłam rozczytać, oraz czarne pióro.
- A tusz? - zapytałam.
- Mówi się proszę. Nie mam tuszu… wiesz… pakty z Szatanem zazwyczaj podpisuje się krwią… - odpowiedział z złowieszczym uśmiechem.
Nie przestraszyłam się jednak i bez zastanowienia wbiłam zęby w palec aż do krwi i umoczywszy w niej pióro podpisałam umowę.
Szatan przyjrzał się jej uważnie po czym zadowolony kiwną głową i nie wyjaśnił mi już nic więcej.
- Spadaj, mam już cię serdecznie dość… - powiedział ze znudzeniem.
Z wielką siłą pchnął mnie w dziurę w podłodze zaczęłam spadać w stronę miasta. W stronę wielkiej planszy do gry, w którą zamierzałam za wszelką cenę wygrać.

✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

Obudziłam się szybko oddychając. Tyle informacji na raz to stanowczo za dużo.
Wszystkie wspomnienia wróciły… Wszystko już pamiętam… Emil miał racje że to przejściowe.
Właśnie Emil! Musze mu o tym powiedzieć!
Wciąż bardzo wiele nie rozumiałam, on musi mi pomóc. Od jutra trzeba się zabrać ostro do roboty i zacząć coś działać. Tylko nie wiem od czego zacząć! Może przewodnik ma jakąś wskazówkę? - myślałam ubierając biały szlafrok na piżamę.
Bardzo ciekawiło mnie też kim są przewodnicy… skąd się wzięli w piekle? Oni też są zwykłymi ludźmi którzy trafili tu za swoje grzechy?
Wyszłam z pokoju i na palcach przeszłam przez ciemny korytarz do pokoju Emila. O dziwo chłopak jeszcze nie spał. Siedział na łóżku bez koszulki, w okularach i czytał jakąś książkę. Przeraziło mnie to jak bardzo był blady, chudy i drobny. Mimo to jego ciało moim zdaniem wyglądało pięknie…
- Czego ty tu? - krzyknął na mój widok - nikt ci nie pozwolił przyłazić ci do mnie w nocy. Nie jestem twoim służącym o każdej porze dnia i nocy.
- Wszytko sobie przypomniałam! - odpowiedziałam z zapałem mimo jego chłodnych słów.
- Ciesze się, ale to mogło poczekać do rana.
Przyzwyczaiłam się już do tego chłodnego i oschłego tonu.
- Nie wiem jeszcze wszystkiego. Szatan powiedział że resztę masz mi wytłumaczyć ty, a rano nie będzie czasu… chyba nie chcesz znowu się spóźnić?
Widać było po nim że wizja ponownego spóźnienia wywołała u niego przerażenie.
- Niech ci będzie. - powiedział ściągając okulary i odgarniając czarne włosy z twarzy - co chcesz wiedzieć?
- Wszystko!! - krzyknęłam siadając na jego łóżku.
- Sprecyzuj.
- Od czego mam zacząć szukanie demonów? Co zrobić kiedy już jakiegoś namierzę lub odnajdę Szatana? Co się dzieje z tymi którzy nie wygrają? Dlaczego…
- Spokojnie - przerwał mi - Po kolei… Kiedy już rozpoznasz w kimś demona należy po prostu powiedzieć “demon namierzony” patrząc w oczy danej osobie. Jeśli faktycznie będzie demonem przemieni się. Każdy pokonany demon to duża przewaga nad innymi graczami.
- W takim razie nie mogę mówić do każdej napotkanej osoby “demon namierzony” aż nie trafie? - zdziwiłam się.
- Ty to na prawdę jesteś głupia… i myślisz że jak ktoś cie zobaczy to nie odkryje że jesteś graczem? A jeśli przez przypadek powiesz to do innego gracza? Te słowa nie są wcale takie łatwe.. musisz dobrze wszystko przemyśleć zanim powiesz coś takiego.
- No dobra, rozumiem…
- Jeśli uważasz że odnalazłaś szatana należy powiedzieć “władca piekieł został namierzony - wygrałam!” jednak w tym przypadku masz tylko pięć prób przez całą rozgrywkę więc w tym przypadku proponuje naprawdę uważać.
- A co się dzieje z tymi którzy wygrają i przegrają?
- To proste. Wygrywa TYLKO jedna osoba. Może ona wrócić wraz z zmartwychwstałym na ziemie i dalej spokojnie żyć. Przed wygraną i masz szanse porozmawiać w osoba którą chcesz ocalić i dowiedzieć się za jakie grzechy tu trafiła. Były przypadki w których gracz mimo wygranej nie chciał powrócić na ziemie po tej rozmowie…
- Nie wierzę.
- Taka prawda, nie zapominaj że nie wolno mi kłamać. Natomiast ci co przegrają na zawsze zostają w piekle, czasem tracą wszystkie wspomnienia… a czasem nie… to bardzo indywidualna sprawa. Ciebie to na razie nie dotyczy więc nie tłumacze… i tak nie zrozumiesz.
- Niech ci będzie… nie mam zamiaru się kłócić… ostanie pytania… Od czego mam zacząć? Jak poznać że ktoś jest demonem?
- Do tego dojdziesz sama. Jednak gwarantuję ci że jeśli spotkasz demona to sama dasz rade to odkryć. Chyba że jesteś jeszcze bardziej tempa niż uważam.
- Nie rozumiem to bez sensu…
- Jutro ci pomogę. Na dziś to tyle, a teraz spadaj.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki nie miły? - zapytałam wkurzona.
- Nie lubię cię i wcale nie muszę. Jesteś zbyt pewna siebie, uwierz mi nic nie jest takie proste jak ci się wydaje. Jesteś wyjątkowo głupia i zaślepiona tym całym Nathanielem. Nie miałaś nic oprócz niego, zgadza się? Tylko on się liczył. Nie mogłaś żyć bez niego, dlatego tu jesteś… Co zrobisz jeśli przegrasz? A przegrasz. Na pewno.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w kierunku drzwi. Miałam go dosyć.
- Nie zakładaj od razu że przegram. Ja się dopiero rozkręcam. Nie oceniaj mnie pochopnie… Dobranoc.
Chwyciłam za klamkę.
- Dobranoc - odpowiedział - ale wiesz co… naprawdę jesteś głupia.
- Dzięki.
- A ja byłem taki sam… jesteś do mnie podobna. Dlatego cię nienawidzę.

✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

Od Autora:
Oto rozdział II, który miał być drugą połową pierwszego... ale wyszły dwa krótsze ;)
Mam nadzieje że wszystko jest zrozumiałe, w razie czego mile widziane pytania!
Dziś lub jutro mam zamiar się wziąć za zakładki z postaciami i zasadami gry
Tyle ode mnie! Proszę o szczere opinie ;)

niedziela, 12 października 2014

Rozdział I ~ Nawet Szatan ma prawo się nudzić ~

Nagle podłoga pode mną przestała istnieć. Chyba faktycznie stałam się jedynie znakiem… Podłoga zniknęła a ja spadałam w czarny tunel ognia…
A spadając nie krzyczałam wcale. Uśmiechnęłam się jedynie szeroko i jak ptak oddaje się lotu, tak ja oddałam się temu długiemu emocjonalnemu spadaniu…I dobrze wiedziałam gdzie spadam.
- Udało się - powiedziałam na głos i wybuchnęłam radosnym śmiechem. Zamykając oczy oddałam się nieskończonej ciemności.


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


- Te! Szatan! Cho no tu! - krzyczałam otoczona przez ciemność.
Już nie spadałam. Nie liczyłam czasu ale byłam pewna że leciałam wiele godzin. Moja pewność siebie osiągnęła szczyt. Skoro sama wlazłam do odmętów piekieł, to bez problemu wyrwę stąd Natta. Nie ważne ile to potrwa.
- Słyszysz ?! Do ciebie mówię! - krzyknęłam ponownie, zadowolona z siebie.
- KTO ŚMIE ZAKŁÓCAĆ MÓJ SPOKÓJ ?! - usłyszałam przerażający głos, a w około rozbłysło światło.
Wciąż jednak nie widziałam mojego rozmówcy.
 - POKAŻ SIĘ! Chcę cię zobaczyć! Czekałam na ten moment tyle czasu a ty tera się będziesz w chowanego bawił dziadu jeden! - w moim głosie nie było nawet najmniejszej nuty strachu.
 - Nie jestem wcale taki stary - roześmiał się głos.
Otoczenie znów się rozproszyło aż w końcu stanęłam w środku kręgu ognia. Mrugnęłam kilka razy a przede mną zaczęła rysować się sylwetka młodego mężczyzny. Wyglądał na dwadzieścia, może więcej… przy czym był strasznie wysoki i chudy. Na moje oko mógł mieć nawet 2 metry. Czarne jak smoła włosy miał idealnie zaczesane, jednak kilka delikatnie rozczochranych kosmyków tworzyło artystyczny nieład. Lekki zarost dodawał powagi, a oczy równie czarne mierzyły mnie badawczym spojrzeniem.
Był bardzo przystojny i pociągliwy, ale emanował swego rodzaju chłodem. Patrząc w jego oczy zrobiło mi się zimno, pomimo panujące w około ognia i skwaru.
Przez chwile pierwszy raz odkąd tu byłam poczułam prawdziwy lęk…myślałam że zginę i czułam że nogi zaraz się pode mną zapadną. Trwało to jedynie ułamki sekundy, ale było dość przerażające żeby wiedzieć że jest w nim coś budzącego grozę.
 - Yumi! Już myślałem że nigdy tu nie trafisz! Ile można czekać?! Jak zdrowie? - powiedział rozkładając ręce tak jakby czekał az go uściskam.
 - Co proszę? - zdziwiłam się.
 - Oj nie udawaj głupiej… jakiś czas temu postanowiłaś mnie tu odwiedzić, czy tak? Więc to chyba logiczne że czekałem… co wy ludzie macie w tych głowach? Ja nie wiem… - odpowiedział a jego radosny głos nagle przesiąg znudzeniem.
 - Jakie to miłe że sam władca piekieł na mnie czekał… raczej się nie spodziewałam… Zdrowie raczej w porządku, oprócz tego że oby cię...odwiedzić? Musiałam pociąć sobie całą skórę - powiedziałam z przekąsem starając się nie tracić panowania nad sobą.
 - Oh bardzo mi przykro…
Szatan pstryknął palcami a wszystkie moje rany znikły, pozostawiając jedynie delikatne blizny. Pstryknął po raz drugi a moje nagie poobdzierane ciało okryły czarne szaty.
 - Tak lepiej? - zapytał zadowolony z siebie.
W odpowiedzi kiwnęłam wyniośle głową, a on machnął ręką abym za nim poszła. Ogień rozstąpił się w jednym miejscu i przeszliśmy to ogromnej sali rozświetlonej pochodniami. Na środku stał mały stolik i dwa czarne fotele na przeciwko siebie.
Bez słowa usiadłam na jednym z nich i założyłam nogę na nogę, niecierpliwie stukając palcami o kolano.
Właśnie siedzę na przeciwko Szatana - pomyślałam i wybuchłam głośnym śmiechem.
 - Co cię tak bawi? - zapytał.
 - Wybacz - odpowiedziałam krótko, starając się przywrócić powagę.
W końcu przyszłam tu odzyskać Natta i to na tym muszę się skupić.
 - A więc przejdźmy do konkretów - po tych słowach pstryknął palcami a na stole pojawił się zwój pergaminu i pióro - musimy ustalić umowę, a wiec czego chcesz?
 - Dobrze wiesz o co tu przyszłam! Chcę abyś przywrócił do życia Nathaniella… zabrałeś mi go…
Tym razem to szatan się roześmiał.
 - Nie mogłem uwierzyć że naprawdę zrobiłaś tyle żeby go odzyskać… ludzie są naprawdę głupi. Nie zrobiłaś tego dlatego że go “kochasz”, zrobiłaś to dlatego że nie poradziłabyś sobie bez niego… stałabyś się pustą skorupą, bez życia. Co ja mówię! Już teraz nią jesteś! Czy nie mam racji?
 - Mylisz się! - krzyknęłam oburzona - Kocham Nathaniela.. Czy ktoś taki jak TY może mieć jakiekolwiek pojęcie o miłości?!
Władca piekieł wydawał się być już naprawdę porządnie rozbawiony.
 - Cóż może i masz racje… - zaczął śmiejąc się - ale wierz mi… jeszcze mocno się rozczarujesz - dodał. Tym razem z powagą.
 - Nie dbam o to. Oddaj mi go… zrobię WSZYSTKO!
 - Jesteś od niego uzależniona… zdajesz sobie z tego sprawę? Zresztą nie ważne… to może być nawet zabawne… w każdym razie… Pragniesz jego zmartwychwstania, zgadza się??
 - TAK! - odpowiedziałam zadowolona że w końcu zrozumiał że nie przekona mnie do niczego i że nie mam zamiaru dłużej dyskutować.
 - W takim razie weźmiesz udział w GOZ… Będzie naprawdę ciekawie… już się nie mogę doczekać… Wiesz w tej rozgrywce tym razem weźmie udział naprawdę wiele intrygujących osób… Czy nie myślałaś kiedyś o tym że Szatanowi to się musi naprawdę nudzić, tak siedzieć całe nieskończone życie w piekle? Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to nudne.
 - GOZ? Co to takiego? - zdziwiłam się.
 - Gra o Zmartwychwstanie…


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


Obudził mnie dźwięk budzika i jak zwykle rano nie mogłam wstać.
 - Ale bym jeszcze pospałaaa…  - jęknęłam ziewając i przewracając się na drugi bok.
Leżałam tak nie kontaktując ze światem jeszcze dobre 10 minut, nie mając najmniejszego zamiaru wstawać.
 - Yumi! Wstawaj darmozjadzie! Dziś się zaczyna szkoła! - usłyszałam darcie się jakiejś kobiety i sama nie wiem czemu ale wzięłam to na poważnie i jakimś cudem wstałam.
Na szafie wisiał wyprasowany nowy mundurek szkolny, gotowy aby go ubrać na rozpoczęcie roku.
Bez zastanowienia poszłam do łazienki. Była wolna więc wykonałam wszystkie poranne czynności i związałam moje długie czarne włosy w wysoką kitkę. Następnie ubrałam mój nowy mundurek który składał się z czarnych kolanówek, spódniczki w czerwono-karną kratkę, białej koszuli i szarego swetra.
Już schodziłam na dół aby zjeść śniadanie, które przygotowała mi i moim współlokatorom kobieta u której wynajmowałam mieszkanie. Miałam przed sobą dwa ostatnie stopnie kiedy nagle zdałam sobie sprawę że coś jest nie tak.
 - CO JA KURDE ROBIĘ ?!?!?!?!?!? - wrzasnęłam na cały dom, a starsza pani spojrzała na mnie z wytrzeszczem na oczach, nakładając śniadanie na stół i tłukąc przy tym dwa talerze.
 - TO JEST JAKIŚ CHORE !! JAKA SZKOŁA?!?! CZY KTOŚ MI WYJAŚNI O CO CHODZI?!? GDZIE JEST SZATAN!? OSZUKAŁ MNIE ! i… chyba straciłam pamięć - ostanie zdanie dodałam ciszej i stwierdziłam że to prawda.
Straciłam pamięć. Muszę sobie wszystko przypomnieć… spoko dam rade - myślałam.
 - Wynocha darmozjadzie! Kto ci pozwolił się wydzierać w moim domu?! - skarciła mnie gospodyni - zapłacisz mi za te talerze nie jedząc śniadania. Zaraz się spóźnisz!
Siłą wykopała mnie z domu na ulice.
Nie wiedziałam oczywiście jak dojść do tej “szkoły o której mówiła” więc stałam pod budynkiem jak głupia.
 - Pssssssst…! - usłyszałam nagle za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka którego widziałam siedzącego przy śniadaniu. Czyli to mój współlokator, albo jeden z nich. Miał czarne potargane włosy i wielkie niebieskie oczy. Był bardzo chudy i niski jak na chłopaka w moim wieku, ale i tak wyższy ode mnie.
 - Słuchaj… weź mnie nie dobijaj i powiedz że nie straciłaś pamięci - powiedział mocno zirytowanym głosem - bo wiesz… to mi strasznie utrudni prace.
 - Co? - zdziwiłam się ponownie, nic już nie rozumiejąc.
 - Słuchaj. Nie jest mi wcale do śmiechu, ani nie mam zamiaru ci wszystkiego tłumaczyć. Musisz sobie wszystko przypomnieć jeśli chcesz wygrać w GOZ, a chcesz prawda? To strasznie męczące i pamiętaj że będziesz musiała sobie sama radzić, a ja nie jestem twoją niańką - jego ton był tak oschły, wrogi i dobitny że miałam ochotę się rozpłakać.
Ten chłopak był pierwszą osobą którą tu spotkała i która wie o tym wszystkim. Mówił też coś o jakiejś pracy… muszę od niego wyciągnąć najwięcej jak się da.
 - Proszę… musimy chwile porozmawiać, jesteś jedyną osobą która może mi teraz pomóc… - wyszeptałam starając się nie patrzeć mu w oczy.
 - Chyba nie mam wyboru…


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


 - Dobra. A teraz powiedz jak dużo pamiętasz? - zaczął ostrym tonem.
Usiedliśmy na jednej z ławek w pobliskim parku. Już wiedziałam że chłopak ani trochę mnie nie lubi, wyglądał jakby się zmuszał do tej rozmowy.
 - Naprawdę niewiele… pamiętam jak przedostałam się do piekła i zaczęłam rozmawiać szatanem. Muszę odzyskać Nathaniela, po to tam przybyłam. Wtedy Szatan powiedział mi coś o jakimś GOZ… wiem że zapytałam co to takiego jest, ale nic więcej już nie pamiętam. Mówił też ze musimy spisać umowę.
 - I zapewne spisaliście… eh… ale mi się mięczak trafił. Słuchaj. GOZ to skrót od pewnego rodzaju gry w której bierzesz udział, Gra o Zmartwychwstanie konkretnie. Jeśli chcesz mieć jakiekolwiek szanse na wygraną musisz przypomnieć sobie całą umowę z Szatanem i wszystkie zasady. Ja ci nie pomogę - mówił oschłym stanowczym głosem - Nie jesteś pierwszym graczem GOZ jakiego poznałem i wierz mi że zanik pamięci świadczy tylko i wyłącznie o twojej słabości. Naprawdę, zwykle gracze wszystko pamiętają. Skoro jesteś tak słaba że nie pamiętasz nawet zasad gry, nie masz szans na wygraną. Możesz się od razu poddać. Oszczędzisz sobie cierpienia, a mi pracy.
 - Nie jestem słaba! Nie moja wina że straciłam pamięć i nie rób mi tu wyrzutów, lepiej mi powiedz jak ją odzyskać! I o co ci chodzi z tą twoją pracą?? Bo ja się na pewno nie poddam, nie masz nawet co śnić! Wygram tą całą GOZ i uratuje Nathaniela! - mój głos był w miarę opanowany, ale bardzo poruszyły mnie jego słowa - naprawdę uważasz że nie mam szansy na wygraną? - dodałam z łzami w oczach.
 - Nawet najmniejszej. Tacy jak ty odrazu są spisywani na przegraną.
Zabrzmiało to tak szczerze i dobitnie że mimo woli wybuchnęłam płaczem. Po tak wielu staraniach miałam tak po prostu przegrać? Dlaczego mnie to spotyka..? Miałam ochotę się porządnie wypłakać, nie mogłam wiecznie udawać twardej. Wiedziałam że to głupie zachowanie ale przytuliłam się to zirytowanego chłopaka, chowając głowę w jego torsie.
 - I czego ryczysz?! - krzyknął - Nie lep się do mnie, słyszysz?! Jak ktoś mnie z tobą zobaczy to po mnie… i przez ciebie spóźnimy się na rozpoczęcie roku, a mi BARDZO zależy żeby tam być, czaisz?
Jednak ja płakałam dalej, nic mnie nie obchodził ten idiota.
 - Puszczaj mnie! - rozkazał rozglądając się nerwowo - Pomogę ci, ok? I tak muszę to zrobić, jednak było by łatwiej gdybyś się jednak poddała...
 - Obiecujesz?
 - Tak, tak… ale puszczaj!
Oderwałam się od niego i wytarłam łzy z opuchniętej twarzy. Kiedy obiecał mi pomóc, od razu poczułam się lepiej. teraz ciekawiło mnie kin ON właściwie jest.
 - Zastanawiam się kim ty właściwie jesteś i czemu chcesz mi pomagać? - zapytałam niepewnie.
 - Uwierz mi że nie chce. Możesz mi mówić Emil… Zanim mi przerwiesz…! - krzyknął bo już otwierałam usta aby pytać dalej - Zanim mi przerwiesz wytłumaczę ci podstawowe rzeczy żebyś zrozumiała swoją sytuacje. Miasto w którym się znajdujemy to ogromna plansza do GOZ, chodź na pierwszy rzut oka wydaje się to normalne miasteczko tak naprawdę jest tu bardzo niebezpiecznie i w każdej sekundzie toczy się tu rywalizacja o śmierć i życie. Musisz to zrozumieć. Oprócz ciebie są tu też inni gracze którzy pragną odzyskać ważną dla nich osobę która trafiła do piekieł i nawet ja nie jestem w stanie podać ci ich ilości. Każdy z graczy ma przydzielonego “przewodnika” i tak się złożyło że twoim jestem ja. Zasady tej gry powinnaś znać, ale twoja cholerna pamięć poszła się jebać i nic nie wiesz.
 - Czyli gra już się toczy? A ty jesteś moim przewodnikiem… więc skoro niczego nie pamiętam jestem na ciebie skazana, tak?
 - Dokładnie.
 - Co zrobić aby odzyskać pamięć? Muszę jak najszybciej zacząć działaś jeśli chce odzyskać Nathaniela! - w moim głosie było słychać rozpacz.
 - Cóż… twoja pamięć sama powinna niedługo wrócić. Szok przeniesienia cię do tego miejsca mógł spowodować jej zanik… wbrew tego co wcześniej mówiłem nie jest to takie rzadkie. Chwilowa utrata pamięci w GOZ zdarza się dość często.
 - Czyli mnie okłamałeś?!
 - Zapamiętaj jedno. Przewodnik zawsze musi mówić prawdę. To jedna z zasad tej gry. Więc mówiąc że gracze słabi umysłowo częściej tracą pamięć nie kłamałem, dobrałem to jedynie w odpowiednie słowa - powiedział z złośliwym uśmieszkiem - miałem wielkie nadzieje że się poddasz.
 - Czyli to nic nienormalnego? Wszystko sobie przypomnę i będę mogła uczestniczyć w rozgrywce?
 - Już w niej uczestniczysz. A teraz musimy iść na rozpoczęcie roku. Dobrze by było też żebyś znalazła sobie jakąś prace.
 - Szkoła, praca… brzmi normalnie - stwierdziłam zdziwiona.
 - To konieczne. Wszystko dzieje się tu pod przykrywką normalnego życia - wytłumaczył wstając z ławki - a tak… jeszcze jedno. Jeśli myślisz że się w tobie zakocham to się grubo mylisz. Nie jesteś ani trochę w moim typie a ja mam już tu kogoś na oku. Zrozumiałaś?
 - CO?! Wcale nie myślałam że się we mnie zakochasz i ja w tobie też nie zamierzam. Nie rozumiem o co ci chodzi.
 - Chciałem tylko żeby to było zrozumiałe. Zadaje się z tobą tylko dlatego że muszę. A teraz chodź bo naprawdę się spóźnimy.
Nadal nic nie rozumiałam, jednak miałam wrażenie że naprawdę mogę mu zaufać. Zadowolona że nareszcie coś zaczyna wychodzić i uśmiechem podążyłam za nim. Wiedziałam że mnie nienawidzi, jednak dawało mi to satysfakcje.
Wygram tą głupia grę! - postanowiłam, mimo że znałam tylko jedną zasadę:
“Przewodnik zawsze mówi Prawdę”


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝


Szkoła okazała się być niedaleko. Był to niezbyt zadbany, dość spory budynek, przed którym mieścił się wykładany kostką plac i porządnie zapuszczony ogród.
 - A tak właściwie… to co to za szkoła? - zapytałam Emila który wciąż szedł przede mną nie odzywając się.
 - W sumie to sam nie jestem do końca pewny, ale to bez różnicy. Są tu numery klas, ale i tak wszystkie mają te same tematy… bez różnicy do której trafisz. A jesteśmy przydzieleni do II c… zapamiętaj bo nie powtórzę.
Nie rozumiałam w tym wszystkim sensu. Skoro w każdej klasie są te same lekcje i wszystko nie ma znaczenia… to po co mam chodzić do szkoły? Nie chciałam go jednak o to pytać bo tylko by się denerwował.
Weszliśmy do budynku. Na korytarzach o dziwo było całkiem pusto.
 - Kurde mówiłem że przez ciebie się spóźnimy! - wrzasnął wkurzony - Apel rozpoczęcia roku zwykle był tu bardzo krótki… więc wszyscy są już pewnie w klasach na spotkaniu zapoznawczym.
 - W takim razie chodźmy tak, przeprosimy na spóźnienie i...  - nie dał mi dokończyć.
 - Nie! Nie mam zamiaru wpaść spóźniony na spotkanie zapoznawcze klasy z jakąś dziewczyną. Czaisz? - mówił tak jakby sama myśl o tym go przerażała.
 - Dobra dobra… rozumiem że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Możesz wejść pierwszy a ja za 5 minut. Wejdziemy osobno i nikt nie zauważy że spóźniliśmy się razem.
 - Zgoda. W końcu to przez ciebie się spóźniliśmy, ale to ty wejdziesz pierwsza. Im bardziej się spóźnisz tym bardziej jesteś podejrzana, a tego nie chcemy.
Mocno zszokowały mnie jego słowa.
Po pierwsze nie mogłam uwierzyć że już pierwszego dnia w tym dziwnym miejscu nawaliłam spóźniając się na rozpoczęcie roku, cokolwiek by to miało zmienić.
Po drugie… stresowałam się tym że muszę wejść za te drzwi gdzie poznam swoją nową klasę. Poza tym nie rozumiałam właściwie po co ja mam chodzić do szkoły. Już miałam się odwrócić do Emila i protestować, ale pomyślałam że nie ma sensu. Skoro on twierdzi że muszę jak najszybciej się tam znaleźć, a “przewodnik” zawsze ma racje to chyba muszę się z nim zgodzić.
Muszę zacząć stosować zasady tej dziwacznej gry.
Mój pierwszy cel: Odzyskać wspomnienia! Czułam że gdy je odzyskam wszystko stanie się jasne.
 - W takim razie wchodzę - powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź sięgnęłam po klamkę.
 - Pamiętaj żeby zachowywać się jak normalna uczennica. Wśród reszty klasy może być inny gracz - szepnął a ja poczułam że przechodzi mnie dreszcz.
Bądź normalna! - powtórzyłam sobie w duchu i weszłam do klasy.


✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝

Od Autora:
Rozdział miał być dłuższy. No ale tak wyszło...
Przez to że go skróciłam jest bez sensu i nie wiadomo do końca o co chodzi... a na wyjaśnienia należy czekać do następnego :3
Nauka mnie goni i pisanie trzeba odłożyć na drugi plan...
Oprócz tego miałam dziś najgorszy i najstraszniejszy sen w całym moim życiu i przez to jestem tak zszokowana że nie jestem w stanie nic zrobić dobrze. To był szok psychiczny.

I mam jeszcze pytanie do osób które to czytają:
Po tym rozdziale lub ewentualnie po następnym mam zamiar się zabrać za zakładkę z postaciami i nie wiem czy ich "zdjęcia" powinny być w formie realistycznej czy Anime? (myślę że zrobię i takie i takie... ale jeszcze nie wiem)
Bardzo proszę o opinie co do tego rozdziału bo jakoś nie jestem pewna czy powinnam być z niego zadowolona, ale już nie mam siły go poprawiać -,- obiecują poprawę od następnego ;)
i pozdrawiam ^-^
Hope Land of Grafic