Płakała. Zamknięta w pokoju, ryczała w poduszkę jak mała dziewczynką, kiedy Emil pakował swoje rzeczy, kiedy słyszała jego kroki na schodach, kiedy odchodził żegnając się z członkami OBN i kiedy prosił o opiekę nad nią.
Chciała go zatrzymać, ale wiedziała że nie może. Nie może zatrzymać go tylko dla siebie… mimo że tego chciała. Wiedziała że to samolubne.
Wiedziała też że nie może się nad sobą użalać.
Koniec.
Nie ma go.
Do tej pory zawsze polegała na nim, ale teraz musiała działać sama. Pytanie: co ma robić? Siedząc tu raczej nie prześcignie innych graczy… w końcu nie tylko ona korzysta z pomocy OBN. Wątpiła że sama namierzy z złapie demona… Ta szurnięta siostra Moriena powinna jej udzielić jakiś wskazówek - taki był plan… niestety prawie skończył się wykrwawieniem.
Jest tak blisko Nathaniela a i tak nic nie może zrobić. To bolało. Bardzo.
W końcu nie wymyśliła nic konkretnego. Pozostawało jej tylko siedzenie tu i korzystanie z dobroci tych ludzi, aż nie znajdzie jakiejkolwiek wskazówki co miałaby dalej robić.
Tak myśląc, zasnęła…
Obudziła się nagle wyrwana ze snu przez koszmar. Usiadła na łóżku głośno dysząc.
Z dołu dobiegały hałasy. Natt i Morien znowu się kłócą?
Uspokoiła się i zeszła na dół.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Widok który ujrzała schodząc po schodach raczej nie należał do codziennych, ale Yumi już przywykła do tego, że codzienność minęła dawno. Wcale więc jej nie zdziwił widok związanej kobiety na kanapie i Moriena który wrzeszczał, że jak zwykle go wykorzystują, oraz Natta usiłującego go uspokoić. Po chwili zrozumiała kim jest ta kobieta, ale nawet to już jej nie zdziwiło…
Na kanapie siedziała psychiczna siostrzyczka Moriena, którą Yumi nazywała “Jinx”... co za ironia że to właśnie o niej myślała zasypiając i że to właśnie ona kroiła ją na kawałki w je koszmarze, jakieś 5 minut temu. Kiedyś podobna sytuacja miała miejsce naprawdę, ale Yumi nie chciała o tym myśleć.
Nie chciała też myśleć skąd ona się tu wzięła, ani dlaczego jest związana. Mimo woli zaczęła się zastanawiać:
Przyszła odwiedzić braciszka? Jak tak to braciszek najwyraźniej nie jest w humorze. Chyba właśnie próbuję odreagować molestując Nathaniela… Chwila co?! Takiego wała! To mój facet! Może i po praniu mózgu ale mój! Jeszcze brakuje żeby pedała z niego zrobili…
- Morien! - krzyknęła trochę głośniej niż zamierzała.
Demon co prawda wcale nikogo nie molestował (trochę ubarwiła to w myślach), ale był nieźle wkurzony i przygwoździł Natta do ściany z taką siłą że Yumi przez chwilę była pewna że ma zamiar go pocałować.
Może miał? Nie chciała wnikać w jego orientacje, ale teraz przynajmniej miała pewność że nie jest jabłkofilem.
- Czego?! - zawołał.
Nerwowy gościu - czasami miała wrażenie że nie wytrzyma i kogoś rozszarpie.
- Ee… czemu twoja, jakże miła i spokojna siostra siedzi związana na kanapie w salonie??
- Kurwa. Może i siostra, ale ja się do niej nie przyznaje. Mało tu ludzi?! Komu innemu zawracaj głowę o wyjaśnienia! - to mówiąc wszedł na górę dudniąc po schodach wielkimi glanami. I tyle go widziała.
- No dobra… ktoś mi powie w końcu o co chodzi?
Odezwał się Nathaniel (a raczej jego wersja w okularach)
- Nie wyglądasz na zdziwioną - zauważył.
Nic mnie już nie zdziwi… ty jesteś tego najlepszym przykładem - pomyślała.
- Po tym jak Morien zabrał cię z tego walącego się budynku i uśpił demona, nasi ludzie ją zabrali. Była trzymana w piwnicy innego budynku, który do nasz należy aż się trochę nie uspokoiła. Teraz chcemy wydobyć z niej informacje - wytłumaczył - a ty nam w tym pomożesz. Masz pierwszeństwo na tle innych graczy, w końcu dotarłaś do niej jako pierwsza.
Yumi nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się lekko szaleńczo.
Nareszcie złapała jakiś trop, po tylu tygodniach siedzenia w miejscu.
Musi tylko poradzić sobie bez Emila.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
“a ty nam w tym pomożesz”
No spoko. Ale jak?
Dziewczyna siedziała przed nią związana i patrzyła na Yumi czerwonymi oczyma, wzrokiem pełnym pogardy. Musieli się wynieść z salonu bo pani Sasha dała im wyraźnie do zrozumienia że nie życzy sobie związanych kobiet-demonów u siebie na kanapie.
- Gadaj co wiesz - zażądała Yumi. Głos jej lekko drżał.. raczej nie była przyzwyczajona do wydawania rozkazów.
- Niby czemu miałabym ci coś powiedzieć? To nie ty mnie odkryłaś! - prychnęła.
- W takim razie powiedz kto dokładnie to zrobił - rozkazał Natt.
- To bez znaczenia - odpowiedziała wzruszając ramionami.
Spojrzeli na nią pytająco.
- Oh.... nie żyje, okey? - wyjaśniła, takim tonem jakby to było oczywiste.
Może faktycznie było.
- Gadaj co wiesz bo zaraz nie będzie tak wesoło! - warknął Nathaniel.
Yumi zadrżała. Nie pamiętała żeby kiedykolwiek był taki władczy, zdenerwowany, stanowczy i groźny. Właściwie taki też jej się podobał… chociaż zdjęła by mu te okulary i inaczej ułożyła włosy.
Pranie mózgu. Pamiętaj Yumi, pranie mózgu - powtórzyła w myślach potrząsając głową.
Demonica tylko się zaśmiała.
Natt kontynuował, ale bez większych skutków.
- Morien, może być tak wytłumaczył siostrze że…
- To jest jebany piroman, a nie moja siostra. - przerwał.
- … że naprawdę potrafię załatwiać sprawy o wiele mniej pokojowo.
- Wszystko fajnie, ale może najpierw mi wytłumacz czemu jesteśmy w moim pokoju?! Co to sala przesłuchań?!
- Proszę - powiedziała Yumi.
- Tak prosimy - przytaknął jej Natt.
My. Ogarnęło ją cudowne uczucie kiedy to powiedział.
Morien przewrócił czerwonymi oczami, zdjął nogi z biurka, siadając prosto i skierował wzrok na siostrę.
- Tak Dewro, jeśli Natt się naprawdę wkurzy potrafi wypalać demonom oczy rozgrzanym, kapiącym woskiem i nie tylko to...
Dewra (tak musiała mieć na imię, chociaż Yumi nigdy się nad jej imieniem nie zastanawiała), przez chwilę miała w oczach przerażenie ale po chwili prychnęła.
- Nie gadam z tobą braciszku - splunęła na podłogę - zdrajco szatana.
Morien wzruszył ramionami.
- Mówiłem, nie w moim pokoju. Teraz mam jej obleśną ślinę na panelach.
- Powiedz mi dlaczego im pomagasz? Nie widzisz tego?! To cholerna fundacja charytatywna dla tych pustych ludzi w piekle?! Pomagać ci się zachciało?! Bo na “wolność” mi to nie wygląda…
Zaczęła się szarpać, ale nic jej to nie dało. Mieli racje, ona była wykończona… trzymali ją wiele tygodni w zamknięciu, bez jedzenia. Widać było że jest zmęczona.
- No dobra… ale musicie wyjść. Będę rozmawiać tylko z tą małą - wskazała na Yumi - a nie z żadnym OBN. Oczywiście jeśli nie boi się ponownie zostać ze mną sama w pokoju - uśmiechnęła się szyderczo.
Wszyscy spojrzeli na Yumi.
Kiwnęła głową.
- W porządku.
- Czemu to ja mam wychodzić z własnego pokoju?! - zapytał Morien.
- Daj już spokój… - powiedział Natt z rezygnacją pociągając go za sobą.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
- Cześć - powiedziała Dewra szczerząc radośnie zęby - nie chciało by ci się może mnie rozwiązać?
- Zapomnij - powiedziała Yumi siadając na obrotowym krześle, na którym siedział Morien zanim wyszedł - jesteście bardzo podobni…
Demonica spojrzała na nią pytająco.
- Ty i Morien.
- Oczywiście, w końcu jesteśmy bliźniakami. Ale uwierz mi że podobieństwo dotyczy tylko wyglądu… nie chce mieć z tym pedałem i mięczakiem nic wspólnego.
Yumi chciała ją zapytać jak to się stało że tak się nienawidzą i czemu Morien stał się zbuntowanym demonem a potem dołączył do OBN, ale wiedziała że nie tego ma dotyczyć ta rozmowa.
Musiała przejść do konkretów.
- A więc…?
- Eh… zaraz ci ładnie wszystko powiem - znowu się uśmiechnęła - ale musisz obiecać że potem mnie wypuścicie - zażądała - … i żadnego wosku w oczy - dodała.
- Sądziłam że żartowali z tym woskiem i w ogóle - zdziwiła się Yumi.
- Uwierz mi że nie. Można by pomyśleć że nie tylko ja jestem tu masochistką…
Yumi się wzdrygnęła.
- Dobrze obiecuje.
- No i to mi się podoba... a teraz mnie rozwiąż.
- Tak dobrze to nie ma.
- Nie mam przy sobie broni, jedyne drzwi to te za tobą, a za nimi są ten okularnik i mój braciszek… raczej nie pozwolą mi uciec. Po prostu muszę mieć gwarancje że mówisz prawdę. Nie wierze w ludzkie obietnice.
Przez chwilę się wahała, ale rozwiązała jej ręce. Wiedziała że jest głupia i nierozsądna, zwłaszcza że najlepiej wiedziała do czego ta osoba jest z dolna. Z drugiej strony w tym co mówiła Dewra było trochę racji. Też nie wierzyła w obietnice…
Zadowolona że znowu może ruszać rękoma, skrzyżowała je na piersiach z zwycięską miną.
- A teraz mów.
- Nie - powiedziała z kpiną.
Yumi ze strachu stanęło serce. Przynajmniej takie miała wrażenie.
Dewra się roześmiała.
- Żartuje… tylko się droczę… ależ ci ludzie są głupi… aż się chce was kroić…
- Proszę oszczędź szczegółów - zrobiła się blada.
- Ta… a więc przejdę od razu do rzeczy. Jedyną informacją jaką posiadam to dane o położeniu innego demona… ale spokojnie, nie rób takiej miny! To nie jest taki zwykły demon! Jeden z najsilniejszych i najważniejszych w grze… nawet ja bym z nią nie zadzierała.
Nią - Yumi wyłapywała informacje - czyli to kobieta…
- Podaj jej położenie - zażądała.
Dewra cicho zaklęła. Widać nie zamierzała mówić o płci… to trochę ułatwi szukanie.
- Co to za miejsce? - dopytywała Yumi dalej. Traciła już cierpliwość.
Z ust jej rozmówcy wydobył się dobrze jej znany psychopatyczny śmiech.
- Mały Hotelik pani Marie na przedmieściach.
Że kurwa co? - pomyślała Yumi - … eh… a zawsze powtarzam że już nic mnie nie zdziwi… Czyli co? Wracam do punktu wyjścia?
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Siedzieli w gabinecie Natta. Dewra została wypuszczona na wolność. Yumi miała nadzieje że nie przyjdzie jej do głowy wysadzanie w powietrze kolejnych budynków… w każdym razie nie chciała się z nią już więcej widzieć.
Opowiedziała im czego się dowiedziała i oczywiście oznajmiła że ma zamiar się tam udać. Natt zaproponował żeby wysłać tam ludzi z OBN, ale stanowczo zaprotestowała.
- Nie. To mój trop i sama się tam udam… muszę zyskać jakąś przewagę, a Dewra mówiła że to ważny demon.
- Od kiedy mówicie sobie po imieniu? - zapytał Morien z sarkazmem.
Zignorowała go.
- Nie dasz sobie rady sama… - zaczął Natt.
- Uważasz że jestem słaba?
- Nie. Nie nie uważam że jesteś słaba… wręcz przeciwnie, jesteś odważna. Myślę że inny człowiek dawno by zwariował po tym co przeszłaś…
Takie słowa... z jego ust. Takie słowa z ust Natta - Yumi poczuła się sto razy bardziej odważna niż kiedykolwiek.
- Dziękuję... ja…
- Dość, bo się porzygam tęczą - przerwał Morien.
- Chodzi mi o to że nie możesz tam iść bez Emila… prosił żeby cie pilnować. Nie masz przewodnika. Pójdziesz tam sama i co zrobisz kiedy sytuacja cię przerośnie?
Martwi się o mnie? - pomyślała - Oh.. Natt… robię to tylko dla ciebie dupku.
- Ale…
- Nie pójdziesz tam sama - powtórzył stanowczo.
- No to ciekawe z kto mógłby pójść ze mną?! Bo ja nie zrezygnuję!!
Zapadła cisza. Oczy Nathaniela powoli przeniosły się na demona.
- Ee… Morien…?
- Takiego wała! Nawet nie kończ!!!
Kłótnia trwała co najmniej trzy godziny… albo nawet pięć z przerwami. W każdym razie w efekcie końcowym Yumi miała partnera do wyprawy. Wyjątkowo marudzącego partnera.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Od Autora:
Witam wszystkie duszyczki!
Dziękuję za przeczytanie
Przepraszam za błędy
Proszę o komentarze :D tak standardowo ;)
Mam nadzieje że rozdział jest OK - rozpoczyna on ostatnią sagę, czyli zbliżam się do końca o.O Pierwszy rozdział opublikowałam w październiku, czyli pisałam tę historie cały ten rok szkolny. Teraz (mam nadzieje że mi się to uda) rozdziały będą częściej i jeśli pójdzie wszystko zgodnie z planem to do końca wakacji skończę...
Dajcie znać jak wam się podoba postać Moriena (bo się zastanawiam czy po zakończeniu GOZ nie napisać o nim osobnej krótszej serii - taka jakby kontynuacja z innym głównym bohaterem) :D
Pozdrawiam i życzę miłego i superowego lata :3 ~!