Kiedy Emil wyszedł znów zrobiło mi się niedobrze. Dostałam mocnego ataku kaszlu i zwymiotowałam… Czułam się jakbym połknęła 100 igieł a one utknęły w moich płucach.
Coś mi się wydaje że ta choroba jeszcze potrawa... - jęknęłam kładąc się do łóżka i zwijając w kłębek.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Szedł w stronę najbliższego sklepu wciąż myślą o tym co jej powiedział. Nigdy wcześniej nie sądził że będzie w stanie zwierzyć się Yumi ze swojej przeszłości, właściwie to nie zamierzał zwierzać się jej z czegokolwiek. Kiedy jednak już zaczął ten temat słowa posypały się z niego same… Trudno było mu to przyznać, ale czuł się o wiele lepiej kiedy o wszystkim opowiedział Yumi.
Z drugiej strony było mu strasznie szkoda dziewczyny… był pewien że ona skończy tak samo jak on. Uwięziona na wieki w tym świecie, co gorsza przy ukochanej osoba która nawet nie pamięta kim jesteś...
Nadal pamiętał dokładnie ten dzień…
Miał wtedy 15 lat. Zawsze mówiono mu że jego ojciec pracuje za granicą i stamtąd przysyła pieniądze mamie, że bardzo ich kocha i dlatego musiał wyjechać…. ale Emil od dawna wiedział że to nie prawda. Traktowali go jak małego smarkacza i myśleli że jak tylko pozna prawdę to rozryczy się jak dziecko.
Tata miał kochankę i wyjechał z nią nie wiadomo gdzie całkowicie się od nas odcinając. Nie płacił mamie ani grosz na nasze utrzymanie. Kiedy się o tym dowiedział faktycznie płakał po nocach w ukryciu. Wstydził się łez. Jego brat nigdy nie płakał…
Nie trwało to jednak długo. Nigdy nie był przywiązany do rodziców… wiecznie zapracowani i oschli w stosunku do niego. Nie miał z nimi żadnych miłych wspomnień. Całe życie jedynie mijali się na korytarzu w wielkim, pustym, zimnym domu.
Wszystkiego czego powinien doświadczyć ze strony rodziców otrzymał od brata.
Kiedy zabrakło ojca ich matka musiała ciężko pracować aby ich utrzymać, ale i tak powoli nie dawała sobie z tym rady. Wszystko musiał robić Alek. Mama wkrótce popadła w depresje i poważnie zachorowała.
Na brata spadło wszystko… zajmowanie się mną i domem, praca, opieka nad chora matką… Emil prawie go nie widywał. Cały czas był w pracy, w szpitalu u mamy, lub na kursach prawa jazdy. Dziś po raz pierwszy od kilku dni miał wrócić do domu i to własnym samochodem o którym zawsze marzył.
W końcu spędzą chwile czasu razem.
Kiedy usłyszał kroki brata w przed pokoju od razu pobiegł do drzwi.
- ALEK! Zdałeś na prawo jazdy!? Gratuluje! Pokażesz mi jak prowadzić samochód? - zapytał głosem pełnym entuzjazmu.
- Innym razem. Musze jechać do szpitala, do mamy…
Słysząc te słowa uśmiech znowu zniknął z jego twarzy. Kiedy zobaczył wymęczonego brata z worami pod oczami które były skutkiem braku snu i przepracowania, poczuł silne wyrzuty sumienia.
- Zabierz mnie ze sobą! - poprosił z nadzieją.
- Przykro mi nie mogę. Poza tym nie powinieneś jej oglądać w takim stanie… niedługo wrócę, obiecuje…
Wierząc w słowa brata posłusznie pokiwał głową, patrząc jak Alek ponownie odjeżdża. Czuł się strasznie. Nie chciał żeby tak wspaniała osoba jak jego brat musiała tak ciężko harować. To wszystko przez tych pierdolonych dziadów! I to mają być rodzice?! Nie dość że sami nigdy się mną nie przejmowali… to wpędzili Aleka w takie kłopoty…. teraz i on nie ma czasu nawet żeby z nim pogadać.
Usiadł na kanapie, w duchu przeklinając cały świat i czekał, czytając książkę którą polecił mu kiedyś brat. Bardzo się cieszył że Alek zdał na prawo jazdy. Zawsze marzył o własnym samochodzie, a teraz może i jego trochę poduczy.
Kiedyś ja też będę wspaniałym kierowcą!
Było mu smutno. Ale nie z powodu chorej matki w szpitalu… tylko dlatego że Alek cały czas jeździł ją odwiedzać i nie miał dla niego czasu.
- Niech mama umrze… - szepnął - i tak się mną nie przejmuje…
“niedługo wrócę, obiecuje” - słowa brata krążyły po jego głowie niczym echo...
Nie wrócił.
Już nigdy nie zobaczył swojego brata. Umarł w wypadku wracając do domu.
Rozpacz po tym zdarzeniu trwała wiele dni… tygodni, miesięcy…
Teraz naprawdę został sam.
Uśmiechnął się smutno, wspominając tamte dni. Do dziś śniło mu się to po nocach. Od dnia wypadku brata wszystko przerodziło się w piekło…
Niedługo po wypadku na jego adres zaczęły przychodzić dziwne listy z imieniem jego brata jako nadawcy. Na początku powtarzał sobie że nie powinien ich otwierać, jednak po jakimś czasie nie wytrzymał i przeczytał.
Wynikało z nich że Alexander zalegał z ogromną sumą pieniędzy które pożyczył od jakiejś nielegalnej organizacji. Nie mógł zrozumieć dlaczego mimo tak wielkiej pożyczki brat przynosił do domu tylko nędzne grosze które rzekomo wypracował.
Emil zaczął mieć wątpliwości czy cały ten czas jego brat spędził w pracy.
Nie mogąc uwierzyć próbował odrzucić od siebie te myśli… przeszukiwał jednak dokładnie rzeczy brata i znajdował w nich rzeczy takie jak: bony do kasyna, koperty z pieniędzmi, puste paczki po papierosach, a nawet narkotyki…
Czy takie rzeczy powinny zostać po osobie którą całe życie uważało się za autorytet?
Wszystko w co wierzył straciło dla niego sens.
Pustym wzrokiem patrzył jak sprawą jego brata zajmuje się policja…
Jak po dokładnym śledztwie wykazano że że Alek podczas wypadku był pijany co spowodowało wypadek…
Jak okazało się że jego brat wcale nie był tego dnia w szpitalu, u mamy…
Jak matka wyszła ze szpitala i wzruszyła rękami na całą tą sprawę…
Jak ponownie wyszła za mąż… zaszła w ciąże….
Pustym wzrokiem patrzył na niebieskooką, przyrodnią siostrę...
Nikt się już nim nie przejmował. Chcieli nawet zamknąć go w jakimś ośrodku… czy psychiatryku…
Jedyne czego chciał to ponownie porozmawiać z bratem… zapytać go o całą tą sprawę. Chciał udowodnić że nie jest winny. Chciał znów ujrzeć uśmiech brata.
Aż w końcu dano mu tą szanse…
Jak ledwo widoczne światełko w tunelu pojawiła się Gra o Zmartwychwstanie. Jak wielu ludzi położonych w tak rozpaczliwej sytuacji, Emil zawarł pakt z Szatanem, wierząc że odzyska swojego idealnego brata.
Naprawdę w to wierzył.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Kiedy wrócił do domu, Yumi spała. Nie chcąc jej budzić zabrał się za gotowanie zupy. Użył tych składników jakie dostał w sklepie, więc nie była to żadna konkretna poprawa… Dodał jednak bardzo różnorodnie warzywa, więc na pewno była zdrowa. Chora Yumi potrzebowała witamin.
Oprócz tego kupił też leki w pobliskiej aptece. Nie było to jednak nic specjalnego. Opakowania były całe białe a napisy głosiły jedynie “Na kaszel.” lub “Na gorączkę.” i tak dalej… Nie było na nich składu więc równie dobrze mogły to być zwykłe cukierki, ale z doświadczenia wiedział że leki w GOZ zazwyczaj są skuteczne.
Powoli otworzyłam oczy. Od razu skrzywiłam się czując mocny ból głowy. Przekręciłam się na drugi bok i po chwili leżenia usłyszałam czyjeś kroki w kuchni.
- Emil? - zapytałam zachrypniętym głosem, dostając dodatkowo ataku kaszlu.
Po chwili do pokoju wszedł czarnowłosy chłopak. Był lekko uśmiechnięty a w dłoniach niósł miskę z ciepłą zupą, co wywnioskowałam z unoszącej się pary.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Źle. Nie widać że ledwo podniosłam głowę? - spytałam lekko zirytowana.
- Pytałem z grzeczności… ale doceniam szczerą odpowiedź.
Bardzo mnie to zaskoczyło. Emil najpierw pomógł mi usiąść a potem zaczął karmić zupą. Co prawda była ohydna, ale nie chciałam się czepiać…
- Nie musisz mnie karmić… głupio się czuje…
- Na moje oko, tak się trzęsiesz, że nie utrzymałabyś łyżki.
Musiałam przyznać mu w duchu racje. Ale nadal czułam się niezręcznie… jeszcze niedawno powiedział by coś w stylu “Cóż… sądzę że z twoim poziomem inteligencji trafienie łyżką do tej twojej brzydkiej gęby, było by zbyt skomplikowane”
Ale właściwie nie przeszkadzało mi że stał się taki bardziej.. opiekuńczy? Powinnam się cieszyć… jak wyzdrowieje to na pewno znowu się zrobi przemądrzały i nie miły. Muszę korzystać z jego dobroci puki mogę!
- Kupiłem ci jakieś leki...
Podał mi kilka tabletek i szklankę wody do popicia.
- Co to za tabletki? - spytałam podejrzliwe.
- O mój boże… po prostu je połknij! Przecież ci nie dam tabletek gwałtu!
Czyżby mądrala już wrócił? - pomyślałam i posłusznie połknęłam leki.
- Teraz powinnaś się przespać… jak już poczujesz się lepiej to pogadamy…
Ciekawe o czym chce pogadać? - zapytałam samą siebie. Opadłam głową na poduszkę i momentalnie zasnęłam.
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Kiedy się obudziłam czułam się znacznie lepiej. Leki musiały zacząć działać.
Wstałam i udałam się do łazienki. Poczułam ulgę biorąc szybki prysznic. Przez gorączkę cały czas lepiłam się od potu.
Kiedy wyszłam z łazienki, owinęłam się kocem i usiadłam na kanapie obok Emila.
- To o czym chcesz pogadać?
- Musimy postanowić co robić dalej… Nadal chcesz odzyskać Nathaniela, prawda? - zapytał niepewnym tonem.
Coś go gryzie? Jest jakiś nie swój…
- Oczywiście że chcę! Tylko po to żyje! - opowiedziałam bez chwili wahania.
- Tak też myślałem… przepraszam ale… czy mogę cię o coś zapytać? To będzie dość osobiste.
- Jasne, pytaj o co chcesz…
- Czy zastanawiałaś się kiedyś dlaczego Nathaniel tutaj jest? Dlaczego trafił do piekła? Co takie zrobił że skończył w takim miejscu?
- To przeze mnie… - przyznałam pochylając głowę… - dzień przed jego śmiercią strasznie się pokłóciliśmy… powinnam od razu mu wybaczyć. Nie powinnam tak się na niego gniewać. Umarł w wypadku zanim mnie przeprosił. Całą noc płakałam, cierpiałam przez niego… Czy doprowadzenie drugiej osoby do cierpienia nie jest wystarczającym grzechem? A przecież ja… tak bardzo go kocham. Był jedyną osobą która się dla mnie liczyła…
- Eh rozumiem… uzależnienie od drugiego człowieka… ale zdajesz sobie sprawę że idealizujemy osoby które kochamy? Nikt nie jest doskonały…
- Nathaniel był… co ja gadam… jest! Nathaniel jest wspaniałym człowiekiem! Wcale go nie idealizuje! Nie wmówisz mi że to jego wina… wszystko przeze mnie…
- Nie zaprzeczam że był wspaniały. Nie znam go. Chciałbym zapytać jeszcze o jedno… czy mogę wiedzieć o co się pokłóciliście?
- Zobaczyłam go z inną dziewczyną.
- Zdradził cię?
- Nie to nie to… tego dnia nie przyszedł po mnie do szkoły jak zawsze. A kiedy wracałam sama zobaczyłam go jak rozmawia z inną dziewczyną. Śmieli się razem i wyglądali na szczęśliwych. Nadal nie wiem kto to był… jakaś znajoma? Jego siostra? A nawet jeśli kochanka… powinnam mu wybaczyć, kto normalny by ze mną wytrzymał?! A ja zrobiłam z tego taką aferę… płakałam i krzyczałam wiele godzin… przestał odbierać… myślałam że to koniec… chciałam się zabić… kiedy nagle zadzwonił że chce się spotkać. Może chciał zerwać? A może wytłumaczyć wszystko? Zamierzałam go przeprosić mimo że to nie była moja wina. Ale już go nie zobaczyłam…
- Uważasz że przez to nieporozumienie trafił do piekła?
- To była moja wina!
- Dobrze… dziękuję że mi się zwierzyłaś. Powiem ci jedno… Masz niskie poczucie własnej wartości! Ciągle traktujesz siebie jak nic nie znaczącego śmiecia, a jego ja bóstwo! Nie możesz siebie tak traktować… Nie doceniasz się. To bardzo źle.
Zapadła cisza. W tym co mówił Emil faktycznie było trochę racji… ale dużo łatwiej było mi zwalać wine za wszystko na samą siebie…. zawsze tak robiłam. Jak miałam uważać że coś znacze skoro całe życie wszyscy mnie odtrącali? Kochałam Nathaniela, ale nigdy nie ośmieliłam się twierdzić że on kocha mnie. Byłam pewna, że on jedynie się nade mną lituje… ale pogodziłam się z tym.
- Może masz racje… to jaki mamy plan?
- Eh… najpierw musisz wyzdrowieć!
- Tak jest! - potwierdziłam szczerząc zęby - od tych twoich ohydnych zupek na pewno szybko mi pójdzie!
- Masz czelność krytykować moją kuchnie!? Jeszcze jedno słowo, a sama będziesz sobie gotować!
Roześmialiśmy się.
Naprawdę bardzo go polubiłam. Czyżbym znalazła pierwszego od dawna… przyjaciela?
- Emil?
- Tak?
- A powiedz mi… lubisz mnie?
- Można tak powiedzieć…
- Jesteśmy przyjaciółmi?!
- A co ty tak nagle?? - zapytał podejrzliwie - Jeśli tak uważasz to jesteśmy…
- Dziękuje! - powiedziałam uśmiechając się promiennie i pociągając czerwonym od kataru nosem. Przytuliłam się do niego mocno - Tak się ciesze! Dawno nie miałam przyjaciela!
- Heh… a ja to chyba nigdy… - przyznał również mnie obejmując.
- OK! - krzyknęłam zrywając się na nogi - Niech teraz reszta graczy drży ze strachu przed potęgą nasze przyjaźni! Skopiemy im dupska i odzyskamy Nathaniela! Jeszcze to wygramy! Zobaczysz!
- Czy ty przypadkiem aby nie przesadzasz? - zapytał śmiejąc się.
- Wcale że nie! - odpowiedziałam szczęśliwa skacząc po kanapie.
Ehh… coś mi się wydaje że robi się ciekawie - pomyślał Emil łapiąc mnie i siłą kładąc do łóżka.
- Powariowała?! To teraz spać!
- Tak jest!
✝~ ⁕✢ ~࿇~ ✢⁕ ~✝
Od Autora:
Ja to jednak jestem leniem. Zawsze byłam i będę. Ehh... ;-;
Nie dość że to połówka rozdziału to napisałam ją dopiero po dwóch tygodniach...
Troszkę rozwinęłam wspomnienia z dnia śmierdzi Aleka. Niby zwykły nauczyciel matmy, a całkiem ciekawa postać z niego wyszła...
Nie wiem czy ktoś zauważył, ale w zakładce "Spis rozdziałów" wszystkie notki (poza prologiem) do tej pory były "sagą?" pierwszą którą zatytułowałam "Przewodnik" - W pierwszym rozdziale Yumi poznała Emila, a w szóstym zostali przyjaciółmi :) Tak więc od następnego rozdziału zaczyna się nowa saga... Taki podział ułatwia mi pisanie ;) Właściwie nic on nie znaczy ;)
Oprócz tego zmieniłam swoją nazwę z "Anastazja -chan" na "Ana Szarlotka" :D kocham szarlotkę <3 Mam profil na Facebooku o tej samej nawie, więc jeśli ktoś chciałby ze mną pogadać to śmiało można mnie dodać do znajomych xD
Ale się rozpisałam o.O
Przepraszam ze błędy (i obiecuje jakąś akcje w następnym rozdziale, bo ten był po całości przegadany) ;-;
WESOŁYCH MIKOŁAJEK <3 :3
Hoho
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że już jest nowa notka, leniu <3
Ale do rzeczy:
Biedny Emiś ;^;. Alexander jednak nie taki idealny jaki się wydawał QnQ.
Ma naprawdę nie zbyt miłą przyszłość, ale za to widać że masz wyobraźnię.
Yumi nagły zastrzyk energii w postaci leków o nazwie ,,Na kaszel" i ohydniej zupie.
No na mnie to by chyba nie podziałało. Ale ja wiem w czym tkwi jej radość, ja wiem >v>
Jednak cieszę się, że jaśnie łaskawy Emil W KOŃCU uznał Yumi za swoją przyjaciółkę. To było takie...słodkie? >///v///<
No.
Jak zwykle życzę dużo dużo czasu na napisanie kolejnego rozdziału.
Pozdrowionka i przytulaski
Mitsue ewe
PS. Podałabyś link do konta na fb? Bo nie wiem czy Cię znalazłam czy nie xD
Dziękuje za komentarz ^-^
Usuńtaaaaak jestem strasznym leniem ;-;
No niestety... Alexander ni mógł być tak idealny, w końcu za coś do tego piekła trafił...
Cieszę się z określenia "masz wyobraźnię" :D Dziękować <3
Pozdrawiam i przytulaskuje również :3
Konto na fb: https://www.facebook.com/profile.php?id=100008486520727
(Mam je od niedawna żeby polajkować to co potrzebuje i być na bieżąco, bez zaśmieconej tablicy xD)
Witam!
OdpowiedzUsuńPÓKI nie puki... Zauważyłam ten jeden błąd ortograficzny. Czasami brakowało przecinka, ale nie jest źle. xD Gdzieś była też jedna czy dwie literówki, w sensie, że zabrakło jakieś literki czy cuś. Ale to mała wpadka. xD
A teraz ta milsza część:
Rozwalił mnie Twój komentarz co do Aleka (trochę dziwnie to brzmi) "Niby zwykły nauczyciel matmy, a całkiem ciekawa postać z niego wyszła..." xD
Skoro ten Alexander nie jest taki niewinny jak się z początku wydawało, to Nathaniel (dobrze napisałam?) pewnie zdradzał naszą biedną Yumi... :( Albo i gorzej :'(
A te leki mnie rozwaliły... xD Nie wiem czemu, ale zaczęłam się wtedy śmiać... xD
Coś w zły kierunek idzie ta znajomość Yumi i Emila... Mogą sobie być przyjaciółmi, ale chyba nie zostaną parą, nie?! Moim zdaniem nie pasują do siebie jako para. xD
Tak więc podsumowując: rozdział fantastyczny (jak zawszę zresztą xD), więc rekompensuje te 2 tygodnie czekania i Twoje lenistwo. xD
Czekam na ciąg dalszy!
Pozdrawiam i życzę weny!
E.
PS.
UsuńDziękuje i wzajemnie! Mam nadzieję, że Mikołajki minęły Ci bardzo przyjemnie! ^.^
PS. 2
Dostałaś coś? xD
Dziękować :D
UsuńEhh te błędy... ;-; Dziękuję że je wypisałaś, potem poprawie ;)
Jeśli chodzi o Nathaniela... Nic nie powiem! :D On jest jedną wielką zagadką... xD Nawet ani razu nie opisałam jego wyglądu o.O I tak na razie zostanie :3
No co do Emila i Yumi to też nie powiem... nie mogę nic mówić bo nie będzie zaskoczeń xD ;-; Ale obiecuje że żadnych wielkich romansów na razie nie będzie ;)
Trzeba pamiętać, że mieć takiego przyjaciela jak Emil to szczęście :3 (moim zdaniem)
No i fakt... Leniwa to ja jestem... ale mam zamiar nie robić już takich długich przerw xD
A no i co do mikołajek:
A no był mikołaj u mnie :D Dostałam słuchawki nowe i pistacje :3 Kocham pistacje :3
Czemu ja zawsze się tak rozpisuje o.O
Ehh... pozdrawiam ~! :3
Wiem, że nic nie powiesz, ale swoje domysły będę mieć. Cieszę się słysząc, że póki co nie będzie wielkich romansów. Moim zdaniem troszeczkę by nie pasowały. A przynajmniej teraz. :)
UsuńJa też kocham pistacje! Ale nie dostałam od Mikołaja... :( Tylko zegarek, który nawiasem mówiąc jest bardzo ładny. xD
No więc czekam na następny rozdziałek!
Pozdrawiam!
E.
PS.
No tak, nie opisałaś Nathaniela z wyglądu... ;-; Chociaż ja wyobrażam go sobie jako wysokiego blondyna z niebieskimi oczami. xD
Cześć........ekhem......zacznijmy od tego, że twój blog o Fairy tail jest jednym z moich ulubionych. Ten też niedawno zaczęłam czytać i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał. Uważam, że piszesz naprawdę ciekawie, a w dodatku idealnie ukazujesz charaktery wszystkich bohaterów. I właściwie to miałabym jedno pytanie do autorki:mianowicie kiedy można spodziewać się następnego rozdziału na drugim blogu o FT? Pytam tak, ponieważ naprawdę mnie zainteresował a z tego co widziałam to w najnowszym wpisie można spodziewać się dużo Nalu ( tak wiem jestem maniaczką tego paringu ) xD Ps: przepraszam, że piszę koma nie na tym blogu co powinnam, ale gdy napisałam na tamtym nie dostałam odpowiedzi Pozdrawiam Makta
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło usłyszeć taką pozytywną opinie :)
UsuńTo prawda że przez tą historie znacznie zaniedbałam moje opowiadanie o FT... ;-; Nie chciałabym go zawieszać :( Po prostu brak weny...
Ale muszę przyznać że twój komentarz mnie zmotywował i postaram się w najbliższym czasie coś napisać :D Tym bardziej że zbliżają się święta ^-^
Pozdrawiam ~! i jeszcze raz dzięki bo Ariana się pewnie na mnie wkurzyła że nic o niej nie pisze ;-;